Jak ma rozwijać się kampus PW? - nowy odcinek podcastu
Trwają prace nad stworzeniem koncepcji rozwoju przestrzennego Politechniki Warszawskiej na kolejne dziesięciolecia. W prace mogą włączyć się wszystkie zainteresowane osoby.
Posłuchaj podcastu >>>
Dariusz Aksamit: W dzisiejszym odcinku Trzech kwadransów z badawczą mamy przyjemność gościć panią profesor Krystynę Solarek. Dzień dobry bardzo.
Krystyna Solarek: Dzień dobry.
DA: Pani profesor, doktor habilitowana, inżynier, architekt z Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej. Mamy po raz pierwszy przyjemność gościć przedstawicielkę Wydziału Architektury. Będziemy rozmawiać o projekcie Kampus PW.
Słowem krótkiego wprowadzenia, jak wszyscy na Politechnice wiemy, w 2023 roku Senat Politechniki Warszawskiej przyjął Strategię Rozwoju Politechniki Warszawskiej. Bardzo ważny, długofalowy dokument. Wszyscy się z nim, zakładam, zapoznaliśmy. Jednym z elementów tej szerokiej strategii jest kwestia tego, jak ma się rozwijać nasz kampus. I teraz wchodzi pani profesor z projektem Kampus PW. W telegraficznym skrócie, jakby tak bardzo jeszcze z lotu ptaka, czemu ten kampus? Przecież uczelnia to są badania, uczelnia to są laboratoria. Laboratoria naukowe, więc skąd taki nacisk na to, że ten kampus też znalazł się, jest tak ważny, że aż znalazł się w tej strategii?
KS: Tak, sam pan zauważył, jest to jeden z ważniejszych elementów strategii i jeden z ważniejszych celów, to wykreowanie środowiska pracy, środowiska życia, które będzie przyjazne, będzie sprzyjało relacjom, kontaktom, badaniom, odpoczynkowi i będzie piękne. To rzadko się pojawia w strategiach rozwoju instytucji publicznych, że otoczenie ma być piękne, ma być dobrze zbudowane, dobrze zaprojektowane. I jakby to, że podkreślono to w strategii, wymagało podjęcia jakichś skoordynowanych działań. Bo oczywiście cały czas prowadzone są w Politechnice Warszawskiej, a to remonty, a to większe, mniejsze inwestycje. Ale pojawiło się pytanie, co zrobić, żeby to ująć w jakieś spójne ramy, żeby to całościowo miało sens i żeby odpowiedzieć na rozmaite nowe problemy, nowe wyzwania, które pojawiły się naprawdę w ostatnich latach, w ostatnich chwilach, w ostatnich miesiącach.
Może przypomnę, że stosunkowo niedawno, bo 9 lat temu, był rozstrzygnięty konkurs na koncepcję zagospodarowania tutaj tzw. terenu BIS. Tego miejsca, gdzie mniej więcej siedzimy, rejon Rektorskiej. Dzisiaj widzimy, że to były koncepcje, które nie bronią się w chwili obecnej, dlatego, że tak świat się zmienił. Może jeszcze o tym potem coś więcej będzie można powiedzieć.
DA: Tak, szczególnie właśnie, żeby poruszyć ten temat, jak reagować na ten zmieniający się świat. Na pewno dojdziemy do momentu, w którym będę panią pytał, jak reagować na zmiany klimatu w kontekście architektonicznym.
Właśnie przypominam sobie, że jeszcze jako student, jak wchodziłem na Wydział Fizyki Politechniki Warszawskiej, to abstrahując od tego, czego tam się uczyłem, to jednak to poczucie, że ja wchodzę do budynku, który jest po prostu piękny, to naprawdę... nastawiało człowieka mentalnie inaczej do tej pracy, którą wykonywał. Myślę, że każdy, kto był w Gmachu Głównym, wie, że to jest najpiękniejsza aula krużgankowa w Polsce. Wyciągam z tego myśl, że tak, to jest nie tylko miejsce nauki, ale miejsce pracy i po prostu życia.
KS: Tak, tak. To buduje naszą tożsamość. Chciałam powiedzieć o czymś, co wypłynęło w czasie warsztatów, w czasie naszych wstępnych prac.
Oczywiście rozważaliśmy w ogóle koncepcję przeniesienia Politechniki w nowe miejsce, tak jak to się dzieje w wielu krajach. Gdzieś ostatnia stacja metra, dobry dojazd, cały kampus właściwie od nowa zaprojektowany. Wszystko od nowa. Wiemy, jaki jest kłopot z modernizacją budynków, z wszystkimi tam usprawnieniami technicznymi.
DA: Szczególnie zabytkowych.
KS: Właśnie, tak, tak, tak. A w przypadku nowych inwestycji to wszystko poszło by łatwo i gładko, ale w czasie warsztatów pojawiły się takie głosy sprzeciwu wobec tej idei, że wręcz tego się nie spodziewaliśmy. Padło takie hasło, przecież to miejsce buduje naszą tożsamość. Ta historia, te budynki, to otoczenie, jakby to jest nasze DNA i jeżeli się tego pozbędziemy, to nie będziemy już Politechniką Warszawską.
DA: Ja sobie nie wyobrażam Politechniki bez Gmachu Głównego Politechniki. To jest obiekt tak symboliczny i tak wyjątkowy. Mam poczucie, myślę, że nie tylko dlatego, że jestem pracownikiem Politechniki, ale że to jest tak wyjątkowy budynek w skali Polski, że on jest naprawdę jednym z ważniejszych symboli Warszawy. Też, mimo że, znowu rozumiem z perspektywy też Wydziału Fizyki, który strasznie cierpi na problemy lokalowe, bo supernowoczesna laboratoria w budynkach sprzed stu lat, rodzi mnóstwo problemów. Konserwator zabytków bardzo często nie pozwala zrobić rzeczy, które bardzo byśmy chcieli zrobić, ze względu na laboratoria. Mimo wszystko, ja sobie nie wyobrażam też bez Gmachu Głównego.
To właśnie jest pytanie, skąd teraz architekci mają wiedzieć, jak te tożsamości wyglądają i skąd, dlaczego dla ludzi i dla których ludzi to jest ważne. Rozumiem, że to był pierwszy etap, czyli Jaki Kampus?
KS: Tak, bo trzeba dodać, że możliwość stworzenia takiej koncepcji całościowo, powstaje wówczas, gdy przeprowadzimy wszystko zgodnie z naszym aparatem, jakby badawczym i projektowym. Czyli musimy dobrze zbadać cały ten stan istniejący, wszystkie uwarunkowania wynikające z przekształceń historycznych, z ograniczeń właśnie wynikających z tych wszystkich prawnych wymogów, kwestie środowiskowe, kwestie substancji budowlanej i kwestie potrzeb. Dlatego, już na ten temat, na samym początku postanowiliśmy podzielić naszą pracę na takie trzy główne etapy.
Pierwszy etap, zbieranie informacji o tym, nie tylko jak obecnie funkcjonuje kampus, ale też jakie mamy marzenia, jakie wyobrażenia, jak się organizuje pracę, wypoczynek, naukę, generalnie przestrzeń w innych kampusach. W Europie, na świecie, w Polsce. Stąd wyznaczyliśmy sobie taki etap, który nazwaliśmy „Jaki kampus?”. To była faza zbierania przez nas rozmaitych materiałów.
Badaliśmy mapy, opracowania historyczne, dokumenty miejskie z zakresu transportu, komunikacji, powiązań przyrodniczych. Tego wszystkiego, o czym też przed chwilą wspomniałam. Ale chcieliśmy o tym Jaki Kampus?, porozmawiać też ze społecznością akademicką. Tak bardzo szeroko rozumianą. Czyli nie tylko z władzami, ale i pracownikami nauki, dydaktykami, pracownikami administracji, studentami.
Takim oficjalnym rozpoczęciem, takim pokazaniem się na zewnątrz z pracami nad tą koncepcją, ale jednocześnie momentem, w którym mogliśmy, jakby też najwięcej się dowiedzieć, była wystawa i seminarium pod nazwą „Jaki kampus?”. Miało to miejsce w listopadzie, w Dniu Politechniki Warszawskiej, 15 listopada, w Dużej Auli, wystawa i seminarium. Teraz, jak wyglądała ta wystawa? Bo pana zdaje się nie było na nim.
DA: Właśnie jest mi strasznie przykro, nie mogłem być. Widziałem zdjęcia, było to imponujące. Ale to dla wszystkich, którzy nie byli. Czy może pani w skrócie opowiedzieć?
KS: Myślę, że wielkim walorem, nie chcę się tak za bardzo chwalić, ale...
DA: Nie no, po to tu jesteśmy, po to tu jesteśmy.
KS: Ale z drugiej strony też powinnam, bo tutaj nad tym wszystkim pracuje zespół kilkunastu osób. Ja tylko jestem szefową w ramach zespołu powołanego właśnie w ramach IDUB.
Wystawa polegała na tym, że na planszach przedstawiliśmy główne, takie przełomowe momenty w przekształceniach przestrzeni kampusu. Na tle tego, co się działo w Warszawie i co się działo w planowaniu Warszawy, pokazaliśmy schematy najważniejszych tych wszystkich aspektów, które wcześniej zbadaliśmy na różnych mapach, wykresach i w opracowaniach graficznych.
Chyba to co najważniejsze, pokazaliśmy, gdzie się w ogóle znajdują budynki i tereny Politechniki Warszawy. Pokazaliśmy to nie tylko na mapach, ale też na makietach. Przez nasz zespół wykonane zostały modele trójwymiarowe wszystkich budynków Politechniki. Zostały wydrukowane w skali 1 do 500.
DA: Czyli na drukarkach 3D?
KS: Tak, częściowo zresztą tutaj przy Rektorskiej 4, przy pomocy studenckich kół naukowych. Zostało to pokazane na mapach satelitarnych, czy na zdjęciach satelitarnych terenu Politechniki. Wydaje mi się, że czymś, co mocno potem oddziaływało na wszystkich oglądających, było to, że pokazaliśmy wszystkie budynki i tereny Politechniki w tej samej skali. Umiejscowione również w odległościach reprezentujących. Proporcjonalnych do tej skali. Można było wtedy dopiero zobaczyć, jak wiele jest terenów Politechniki. Jak wiele jest budynków. Te wszystkie obiekty, te wszystkie makiety były rozstrzelone. Po całej Dużej Auli. Ku zaskoczeniu przedstawicieli Wydziału Geodezji i Kartografii, znalazł się nawet Józefosław. Co prawda już gdzieś pod schodami, bo to jest miejsce naprawdę oddalone od Kampusu Centralnego, ale wszystkie te budynki, tereny można było znaleźć. Można było sobie uświadomić, jak jesteśmy potężnym organizmem. Ale też, jak bardzo jesteśmy rozproszeni. I to też trochę taka nauczka dla nas i lekcja, że trzeba coś zrobić, aby w miarę możliwości zintegrować te różne budynki i obiekty, które nazywamy kampusem.
Bo może to jeszcze tak nie wybrzmiało, ale przez kampus rozumiemy nie tylko tutaj, ten teren.
DA: Myślę, że zazwyczaj, jeśli ktoś mówi kampus, to pewnie myśli o Kampusie Centralnym. Ewentualnie się dodaje Kampus Południowy. Rozumiem, że pani nie rozgranicza, czy Centralny, czy Południowy. Tylko mówiąc kampus, ma pani na myśli wszystko.
KS: Tak, tak. I akademiki, i plac Narutowicza, i jakieś te najbardziej oddalone. Gdzieś tam. Gdzieś Górnośląska. I domy mieszkalne.
Wiele osób naprawdę było zdziwionych, jakie nieruchomości należą do Politechniki. Niektóre, trzeba wiedzieć, że są bardzo dla Politechniki kłopotliwe. Także to też chyba powinno z tej naszej koncepcji wynikać, jak sobie z nimi radzić.
DA: Ale tak kłopotliwe właśnie ze względów jakiś takich prawnych, czy takich właśnie odległościowych?
KS: Część ze względów prawnych, że gdzieś są nieuregulowane kwestie własnościowe. Część z tego względu, że właśnie są bardzo oddalone, albo że w ogóle nieopłacalne jest ich utrzymanie. Jest wiele takich kwestii, które skłaniają do tego, by myśleć, żeby częściowo może wymieniać te nieruchomości, czy z niektórych zrezygnować, a za to coś więcej zainwestować, tutaj w centrum tego naszego kampusu, tego naszego terenu.
DA: Jasne, ale żeby podjąć taką decyzję, to rozumiem, że Rektorzy, którzy koniec końców muszą podpisać umowę, żeby coś sprzedać albo kupić, rozumiem, że będą musieli odpowiedzieć na pytania tych, którzy na przykład są bardzo związani z jakimś budynkiem. No właśnie, dlaczego tak, dlaczego nie? Więc rozumiem, że państwo dostarczają jakichś merytorycznych argumentów właśnie, dlaczego tak, albo dlaczego nie.
KS: Mamy dostarczyć. Ale właśnie, jeszcze nie skończyłam tematu tej wystawy, bo to było nie tylko te plansze i makiety, i nawet jakieś takie wstępne wizje studenckie, ale i seminarium. Podczas tego seminarium rozmawialiśmy o aspiracjach. O marzeniach, o tym, jak to sobie wyobrażamy. To też było już dla nas cenne, bo także podczas dyskusji, w trakcie seminarium, pojawiły się już pierwsze pytania, czy wskazówki.
Musieliśmy chwilę ochłonąć po tym wydarzeniu, ale w międzyczasie została uruchomiona ankieta. Taka geoankieta pod nazwą „Mój kampus”.
DA: Czyli przechodzimy płynnie do tego drugiego etapu. Chciałem też dodać, że nie tylko Wydział Architektury, ale zdaje się, że też Wydział Geodezji i Kartografii jest zaangażowany w te prace.
KS: Tak, mamy członków zespołu z Wydziału Geodezji i Kartografii. Wspomagali nas tutaj w szczególności w pracach, przy przygotowaniu tego seminarium. Nasz zespół nie jest zamknięty, co sprawia pewne kłopoty w IDUB-ie, ale pojawiają się powody dla angażowania innych osób, z innych specjalności i z innych wydziałów. Ta geoankieta była skierowana do wszystkich pracowników i studentów. Miała spory oddźwięk, choć pewnie mogłaby mieć jeszcze większy. Wydaje mi się, że mogła być ciekawa, bo tam należało na mapkach zaznaczyć określone miejsca.
Na przykład w ogóle powiedzieć, które miejsca uważamy za kampus. Proszę sobie wyobrazić, że bardzo wiele osób uważa, że Pole Mokotowskie to jest kampus, to jest nasz park. Też na przykład gdzieś tam Jazdów, gdzie działa Stowarzyszenie Akademickie, czy właśnie ulice dookoła tych naszych gmachów, to też. Potem były pytania o sposób dojeżdżania, poruszania się, ulubione miejsca, miejsca uważane za najgorsze, miejsca wymagające poprawy i tak dalej, i tak dalej. Tę ankietę opracowywaliśmy.
W części działań pod nazwą „Mój Kampus” przeprowadziliśmy też rozmowy z władzami, przede wszystkim to byli dziekani wszystkich wydziałów i instytutów naukowych. Też przedstawiciele samorządu studenckiego, administracji centralnej. To były bardzo ciekawe rozmowy. Prowadziliśmy je na naszym wydziale, ale przy tej makiecie, co pozwalało nam łatwiej omawiać. Poszczególne zagadnienia. Mamy spisane notatki z tych spotkań. Tam się objawiły rozmaite marzenia, potrzeby, kłopoty władz poszczególnych wydziałów.
DA: Myślę, że to jest strasznie ważne, że pani podkreśla, że jeśli jedziemy do jakiegoś miasta i je zwiedzamy, i kupujemy przewodnik, to tam pisze się o ładnej architekturze i mówi się o tych martwych budynkach. A jednak ja widzę, że pani bardzo podkreśla, że architektura to nie są budynki. Tylko to jest wszystko: funkcjonalność i przede wszystkim ci ludzie, którzy z tych budynków korzystają. To nie tylko ma być ładne z zewnątrz, ale ma tworzyć faktycznie jakąś tkankę, która sprawnie funkcjonuje.
KS: Tak, miasto to przecież ludzie. Przy tej okazji warto wspomnieć o tym, że rzeczywiście ta zmiana w podejściu do projektowania i do planowania, to też zmiana polegająca na tym, że w tej chwili to nie liczy się tylko myśl i efekt, ale cały proces. My tu bardzo mocno stawiamy na cały ten proces.
DA: Żeby społeczność akademicka też czuła, że została włączona.
KS: Nawet nie tylko, żeby czuła, ale żeby realnie miała na to wpływ. Znaczy skończyły się czasy demiurgów.
DA: Tak, że ktoś mądrzejszy narzuca i mówi jak ma być, a potem się wszyscy frustrują.
KS: Lubimy być czasem mądrzejsi, ale musimy nauczyć się reagować na te realne potrzeby, wymagania, oczekiwania. Potem to gdzieś tam tą naszą wiedzą ekspercką wzbogacać, czy jakby uzupełniać. Stąd tak ważne były te wszystkie pierwsze etapy. Może to sprawiało wrażenie, że w tym czasie nic nie robimy, tylko tam słuchamy, gadamy. Szczerze powiem, to było też niezwykle męczące, bo łącznie to było ponad 50 godzin rozmów. Wszystkie zanotowane. Prawda jest też taka, że chyba tych wszystkich marzeń i oczekiwań, nie rozwiążemy, ale przynajmniej mamy jakieś...
DA: Znaczy podejrzewam, że też niektóre są sprzeczne ze sobą, więc trzeba jednak wybrać coś.
KS: Tak, tak. Szczególnie tam, gdzie, na przykład jest najciaśniej i obydwa sąsiadujące wydziały chciałyby coś rozbudować w tym samym miejscu. To już jest takie drastyczne zderzenie różnych oczekiwań i potrzeb. Wiadomo, że potem dla władz rektorskich będzie też ważne z jakimi finansami wiążą się jakie oczekiwania. Sporo dostaliśmy ciekawych informacji. Musimy jeszcze na te wydziały się wybrać, żeby uszczegółowić niektóre zagadnienia. Sporo wydziałów boryka się z tym, że jest spadek liczby studentów, ale są takie, które cały czas chcą dynamicznie się rozwijać. Czasem nie wiemy, czy ten spadek liczby studentów wiąże się tylko z jakimiś zjawiskami globalnymi, z demografią, z trendami, a na ile, na przykład moglibyśmy poprawić tę sytuację, dając lepsze warunki właśnie studiowania i zamieszkania, być może.
DA: A pewnie jeśli podkreślamy, że jesteśmy koniec końców jedną uczelnią, to pewnie łatwiej jest też zapewnić jakieś przepływy pomiędzy wydziałami, ale pod warunkiem, właśnie rozumiem, że rozmawiamy ze sobą i traktujemy się jako jeden wspólny organizm, a nie to, że tu jest jeden wydział, mur i drugi wydział.
KS: Tak, tak. Też z tego wynikło, że jest taka możliwość, żeby znaleźć jakieś obiekty, które by służyły różnym wydziałom, kilku wydziałom. Odpowiednio sprofilowane mogłyby na przykład mieć laboratoria, czy aule, czy miejsce do nauki, do spotkań. Tak zaprojektowane, by elastycznie odpowiadać na potrzeby w różnych wydziałach, w różnych momentach, czy chwilach.
DA: Też znowu z perspektywy uczelni, to jest koniec końców obniżanie kosztów, bo budujemy jedno laboratorium, ale potem ma stuprocentowe obłożenie, a nie dublujemy sprzęt, który potem właśnie połowę czasu na przykład stoi nieużywany.
KS: Dokładnie, ale też musimy się nauczyć tym zarządzać. Z tego co wiem, tutaj też władze podjęły starania na rzecz tego, by sprawniej organizować właśnie pracę w tych obiektach, w których, nawet w Gmachu Głównym, żeby lepiej wykorzystywać sale, optymalizować to wykorzystanie. Niestety, to wymaga też zmiany pewnych nawyków. Wiemy, że każdy tutaj chętnie chciałby mieć swój pokoik, jeśli chodzi o pracowników. Niekoniecznie chętnie przystawać na jakieś tam kompromisy. Tutaj sporo się okaże po tym, gdy pokażemy pierwsze koncepcje. To będzie tak naprawdę test. To wszystko, o czym teraz mówię, doprowadziło nas do takiego następnego dużego wydarzenia.
DA: Warsztatów. Bo jeszcze właśnie to, co mnie urzekło właśnie, jak czytałem na stronie, którą wszystkim polecam, badawcza.pw.edu.pl, tam w artykułach na temat kampusu PW, była też bardzo interesująca informacja, że kampus, owszem jest nasz jako Politechniki, ale z drugiej strony jest częścią miasta i funkcjonuje w jakimś otoczeniu, w którym są też ludzie nie związani bezpośrednio ze środowiskiem akademickim, ale koniec końców to są nasi sąsiedzi. Jak rozumiem państwo też do tych sąsiadów naszych wyszli.
KS: Tak. Cała trudność, czy jedna z większych trudności przy tworzeniu tej koncepcji kampusu, to jest to w jakim stopniu otworzyć się na miasto. Chyba te warsztaty pokazały, że jest to konieczne i jest to oczekiwane, ale również przez naszą społeczność. Pamiętajmy, że kampus jest położony w śródmieściu, w tych najważniejszych dzielnicach Warszawy – Mokotów, Ochota. Jesteśmy częścią tej miejskiej tkanki. Trwa akurat proces projektowania tak zwanego nowego centrum Warszawy, gdzie zamiarem jest połączenie różnych miejsc, różnych ważnych terenów, obiektów, ciekawymi, przyjaznymi ulicami, przejściami, czy ciągami rowerowymi. Nasz teren Politechniki powinien być częścią tego.
DA: Zdecydowanie, szczególnie, że z Dworca Centralnego, to jest bardzo miły spacer z dworca do pracy. Tylko, że faktycznie idzie się ulicami zawalonymi samochodami i nie zawsze jest łatwo przejść.
KS: Tak, ale gdyby te uliczki były przyjaźniejsze, gdyby były bardziej zielone. Gdyby na dodatek można było w drugim kierunku pójść, na Pole Mokotowskie, również tutaj z terenu, w rejonie placu Politechniki, przejściem nad trasą Łazienkowską. To byłoby wspaniale, tak? Czyli szukamy tych powiązań i możliwości, właśnie takiego włączenia kampusów w przestrzenie publiczne Warszawy. Ale te warsztaty dotyczyły w ogóle bardzo różnych zagadnień związanych z kampusem. Chcieliśmy poznać oczekiwania różnych jego użytkowników i również sąsiadów i również przedstawicieli instytucji, które mają wpływ na zagospodarowanie kampusu, jak Biura Architektury i Planowania Przestrzennego Urzędu Miasta Warszawy, czy Urząd Stołecznego Konserwatora Zabytków.
Może opowiem o tych warsztatach troszkę więcej. W ogóle się nazywały warsztatami typu charrette. To jest nazwa dla specyficznej formy warsztatów projektowych. Bo trzeba dodać, że na nich nie tylko słuchamy kto by czego chciał, ale razem projektujemy na roboczo. Czyli można pokazywać...
DA: Ale tak na papierze, czy tak fizycznie, że budujemy modele?
DA: I tak, i tak. Czyli przygotowując się do tych warsztatów, mieliśmy znowu te nasze makiety, ale z możliwością wprowadzania w nie uzupełnień. Czyli wycinanie styropianu, posypywanie zielonym papierem. Wody tam nie wylewaliśmy, chociaż woda też była ważnym elementem w dyskusji o kampusie. Flamastry, kalki, folie, karteczki. Każdy się wypowiadał tak jak umiał. To znaczy jedni naklejali na karteczkach hasła z jakimiś oczekiwaniami, inni strzałkami na mapach pokazywali co, w którym kierunku powinno być rozbudowane, inni kropkami, gdzie powinno się wstawić miejsca spotkań, kawiarnie albo ławeczki, albo co innego. Czyli to takie naprawdę projektowanie, które co prawda nie mogłoby się udać, gdyby nie nasi projektanci i eksperci. Było nas osiemnaście osób z zespołu. I może porządkując to, to powiem jeszcze raz. Te warsztaty typu charrett, chociaż sama nazwa charrett pochodzi od francuskiej nazwy takiego wózka ciągnionego, gdzieś tam po ulicy z książkami, czy z jakimiś takimi produktami, ale to jest jakaś tam dawna historia. Zastosowano tę nazwę pokazując właśnie jakieś te aktywności społeczne, ale tak naprawdę w Stanach Zjednoczonych w latach osiemdziesiątych, po raz pierwszy. Zresztą ten warsztat charrett to jest nazwa opatentowana. Technika też jest opatentowana. Dlatego my, dla bezpieczeństwa, używamy pojęcia warsztaty typu charrett. Tak, stąd się to bierze. Natomiast używamy tej nazwy, bo ona już się jakoś tam zakorzeniła i w praktyce polskich samorządów jest obecna od kilku lat. Czyli przy rozwiązywaniu trudnych problemów przestrzennych, na kilka dni spotykają się wszyscy zainteresowani.
DA: To jest specyfika tych warsztatów, że zbiera się przedstawicieli różnych środowisk.
KS: I pracuje się w określonym też trybie, harmonogramie. U nas to trwało od jedenastego do piętnastego marca. Pięć dni. Pierwszego dnia, po przygotowawczej pracy naszego zespołu, odbyło się seminarium wprowadzające na Rektorskiej 4. Później pierwsze te warsztaty. Przy siedmiu stolikach zgromadziło się kilkadziesiąt osób. Przez dwie godziny trwała praca. Potem było podsumowanie tego dnia. Następnego dnia, we wtorek, nasz zespół przekładał to wszystko, o czym się dowiedział, usłyszał, na taką formę, która była możliwa do zaprezentowania. W środę, czyli tego kolejnego dnia…
DA: Czyli tak bardzo na gorąco.
KS: Bardzo. Myśmy tu siedzieli po dwanaście godzin. Przy Rektorskiej 4. Jedliśmy w Chochelce. Pracowaliśmy dalej. W środę było takie połówkowe seminarium i również takie warsztaty rysunkowe. W czwartek nasza praca. W piątek prezentacja wyników. Dyskusja. Łącznie wzięło udział w tym dwieście osób. Ponad dwieście. Niektóre osoby przychodziły codziennie. Niektóre dwa razy. Inni pojawili się raz. Dowiedzieliśmy się bardzo wielu ciekawych rzeczy. Być może mogło być jeszcze więcej osób.
DA: To i tak myślę, że imponująca liczba.
KS: Nie było przedstawicieli wszystkich wydziałów. Ani też nie było wszystkich sąsiadów, oczywiście. Ale były takie osoby, które tu mieszkają i takie, które pracują, i takie, które się uczą.
DA: A czy właśnie duże było zainteresowanie tych osób spoza samej Politechniki? Czy trudno było ich przekonać? Czy właśnie chętnie przyjęli zaproszenie na takie wydarzenie?
KS: Tutaj było to dość ograniczone. Dlatego, że myśmy też nie reklamowali tego tak bardzo, bardzo, bardzo, więc chyba uzyskaliśmy takie właściwe proporcje. Natomiast, musi nastąpić jeszcze taki moment, że po stworzeniu tych koncepcji, gdzieś pokażemy to okolicznym mieszkańcom. To jest dla nich bardzo ważne. Muszę powiedzieć, że w ogóle to zainteresowanie, moje i mojego zespołu, kampusem, jego zagospodarowaniem, to trwa od jakiegoś czasu, ale szczególnie stało się wyraźne w czasie pandemii COVID-19. Gdy mieliśmy ten najtrudniejszy czas lockdownu. Ludzie siedzieli zamknięci w domach. Mogli gdzieś na moment wyskoczyć.
DA: Jeśli mieli psa. Mogli pójść na spacer.
KS: Jeśli mieli psa. Potem to się troszkę bardziej otworzyło. Politechnika była zamknięta. Nasze tereny zieleni, nasz park na terenie głównym był niedostępny. A ci, którzy mieszkali tuż obok po drugiej stronie ulicy, nie mieli co ze sobą zrobić. Na pole Mokotowskie daleko. Wtedy doszliśmy do wniosku, że uczelnia publiczna powinna mieć jakąś większą odpowiedzialność. Kampusy mają tu do odegrania większą rolę. Czyli, że my na tym naszym terenie powinniśmy kompensować pewne braki, które występują w sąsiedztwie. Ale możemy też na tym zyskać. Czyli, jeżeli będziemy mieli trochę bardziej wielofunkcyjny kampus, na przykład sklepy, punkty usługowe, kafejki, to będzie to z korzyścią i dla nas i dla okolicznych mieszkańców.
Muszę powiedzieć, że to co nas uderzyło w czasie tych warsztatów, już od pierwszego dnia. Najpierw, że to jest nasze DNA. Tak, to nie oddamy. Będziemy bronić tych terenów, które już mamy. Tych budynków. Teraz musimy je ulepszyć. Właściwie przedstawiciele władz wydziałów mówili o nowych potrzebach nowych budynków. Studenci i pracownicy mówili o miejscach spotkań, miejscach odpoczynku, kafejkach, miejscach coworkingu, ale też miejscach relaksu. Wspólnych jakichś centrach aktywności. Ciekawych przestrzeniach. Zieleni. To „wspólnie”, „razem”, „integracja”, to były hasła, które na każdym kroku się pojawiały. Doszliśmy do wniosku, że tego przede wszystkim w tej koncepcji musimy szukać.
DA: Przypomina mi to, że jak kiedyś Rektor Politechniki Federalnej w Lozannie ze Szwajcarii przyjechał do Polski, właśnie go pytano, jak to się stało, że wasza Politechnika ma raptem 50 lat, a jest w TOP 10 najlepszych uczelni świata. No i jak to zrobiliście? No to on powiedział, zbudowaliśmy stołówkę. W centrum kampusu. Nie no dobrze, ale panie rektorze, ale tak na poważnie. Mówi, nie no na poważnie. Chodzi o to, że był zakaz jakichkolwiek właśnie stołówek wydziałowych. Wszyscy mieli przyjść na obiad w jedno miejsce. I tam był taki ferment. Tak dużo ludzi się spotykało z tak wielu dziedzin. Robili to codziennie. Więcej projektów powstało właśnie przy obiedzie, przy lunchu.
KS: Tak, na serwetce.
DA: Dokładnie. Niż właśnie, gdzieś tam w laboratoriach, więc ten networking też był bardzo podkreślany i jeszcze myślę, znowu ponieważ ja akurat w tej centralnej części kampusu najczęściej urzęduje i chociażby widzę te ławki przed Wydziałem Fizyki, przed którym jest fontanna i że ta przestrzeń, która jest zielona przyjazna i jeszcze ta fontanna szumi, rozumiem, że te miliony albo wręcz miliardy na badania naukowe są absolutnie bezcenne i są podstawą funkcjonowania, natomiast ich nie widać, tak jak widać tę ławkę, że jak ona jest, można usiąść i można sobie pomyśleć: „Ale jest przyjemnie na tej Politechnice.”
KS: Jeszcze zauważmy, że to się też może na te wyniki badań i na intensywność badań przekładać. Czyli to, że będziemy z chęcią przebywali tutaj w rejonie Politechniki, na terenie Politechniki i że będziemy spotykali się z innymi, to może naprawdę przynieść efekty. Także to okazało się bardzo ważne. Nie mówiąc o tym, że również poszukiwanie zieleni, nowych form zieleni, tej zieleni dość swobodnej, wody, to musi być dzisiaj naprawdę brane pod uwagę. Też warto zauważyć, że wówczas to się wpisze w politykę rozwoju miasta Warszawa, także osoby, które tu reprezentowały Urząd Miasta bardzo były za tym, żeby wprowadzać tej zieleni jak najwięcej i tak sobie myślę, że z tym hasłem zazieleniania tego nowego centrum Warszawy będziemy mogli być takimi partnerami dla miasta, bo po prostu współpracy to nic się nie uda Mamy różne pomysły po tych naszych warsztatach zrobiliśmy na razie takie nasze wstępne podsumowanie. Prawdopodobnie pokażemy też małą broszurkę, która to podsumowuje i ruszamy do dalszej pracy. Natomiast tych warsztatów nigdy nie zapomnimy.
DA: Właśnie to jest ten moment, żeby spytać co dalej, bo przypomnę, że rozmawiamy w czerwcu 2024 r., więc teraz pytanie, jak długofalowe będą następne działania, kiedy czego się spodziewać i oczywiście, zawsze wszyscy pytają, kiedy wyniki? Rozumiem że tutaj bardzo na lata jest rozpisane takie rzeczy, jak właśnie zmiana całego właśnie planu, to o czym pani mówi, przebudowa właściwie centrum Warszawy, więc pytanie, w jakich skalach czasowych, czego się możemy spodziewać.
KS: Nasze zadania mają się skończyć z końcem roku, zadania tego zespołu powołanego w ramach IDUB-u, ale oczywiście przekształcanie kampusu to są lata, czyli jeśli chodzi o nasz plan, po tych wszystkich pracach dotychczasowych i tych wynikach, które już otrzymaliśmy, wykonujemy wariantowe koncepcje dla poszczególnych fragmentów kampusu, szykujemy też wytyczne dla różnych budynków i takie wariantowe koncepcje przed wakacjami, to ojejku niedługo, przekażemy do władz rektorskich. Od nich przede wszystkim chcemy się dowiedzieć, jak widzą te nasze pomysły. Mamy taką trudność, że nie dostaliśmy do tego projektu takich wytycznych, dokładnych wytycznych. Przeważnie, gdy wykonuje się projekty architektoniczno-urbanistyczne, mamy tak zwany program, czy program funkcjonalno-użytkowy, że wiemy, że ma być dla takiego i takiego wydziału tyle i tyle powierzchni na salę, aulę, pokoje, stołówki, korytarze, toalety i tak dalej.
DA: A to może dobrze, bo wtedy to ktoś założył ile ma być tej przestrzeni, a skąd wiadomo, czy dobrze założył To właśnie jest ta trochę czasem paraliżująca, ale jednak swoboda, że można zrobić, jak się chce, a nie ktoś powiedział, że ma być tyle toalet, to tak ma być.
KS: Trochę dobrze, trochę kłopotliwie, ale właśnie tak raczej działamy odwrotnie, że tak jakby badamy chłonność tych terenów, to znaczy ile można by gdzie zbudować, zachowując też dużo tych terenów otwartych, terenów zieleni. Mamy na podstawie tych wszystkich wywiadów, ale też statystyk i tych danych, które otrzymaliśmy od Biura Kanclerza, jakieś propozycje dla konkretnych lokalizacji, przeniesień, przesunięć, ale dlatego musimy mieć do tego błogosławieństwo od władz i dopiero myślę, że po wakacjach, będziemy przygotowywali taką całościową koncepcję. Nazwijmy to masterplanem. Takiej nazwy się czasem używa dla takiej złożonej koncepcji urbanistycznej, która też pokazuje scenariusze przekształceń, czyli na przykład etapowanie, wstępne jakieś szacunki finansowe, propozycje tego, gdzie szukać środków na poszczególne inwestycje, ale też propozycje takich doraźnych działań, czyli gdzie najpilniejsze remonty, w jakim zakresie. Chcę dodać, że tutaj, stąd też na początku zastrzegłam, że być może będziemy musieli doprosić jeszcze, czy z chęcią doprosimy jeszcze innych specjalistów, bo również rozważamy kwestie odnawialnych źródeł energii i w ogóle kwestie bezpieczeństwa energetycznego Politechniki, kwestie gospodarowania wodami opadowymi, co jest problemem na różnych terenach.
DA: Chciałbym właśnie nawiązać też do tego, że bodaj dwa tygodnie temu w Kalkucie w Indiach było 50,2 stopnia, więc jakby rozumiem, że też, gdzieś już z wyprzedzeniem musimy planować to, że mamy coraz więcej i coraz intensywniejsze fale upałów i rozumiem, że kampus też musi się po prostu do nowego klimatu dostosować.
KS: Jak najbardziej. Oczywiście to się też wpisuje w profil naszych badań na Wydziale Architektury organizujemy co dwa lata konferencję Redefiniowanie Miasta Wobec Zmian Klimatu i mamy kontakt z najlepszymi specjalistami i sami prowadzimy badania związane z ograniczeniem efektów wyspy ciepła, właśnie zrównoważonym gospodarowaniem odpadami, retencją wodną, ale także przewietrzanie, kwestie optymalnej lokalizacji budynków, kwestie związane z gospodarką cyrkularną, czyli jak to wszystko i z czego powinno być wybudowane, żeby się wpisywać w ten nurt ekonomii cyrkularnej. To są niesłychanie ważne zagadnienia i tu nie zrobimy przecież w ramach tej naszej koncepcji dokładnego projektu, ale będziemy dawali wytyczne i tak sobie wyobrażamy, że sporządzimy taki katalog dobrych praktyk dla kampusu, dla tych przestrzeni otwartych dla zielono-błękitnej infrastruktury, dla lokalizacji na przykład paneli fotowoltaicznych. Zrobimy takie badania, które budynki są do tego bardziej, które mniej przydatne, na których to jest niemożliwe ze względu na ochronę konserwatorską. Inny aspekt, na którym się koncentrujemy, to mamy na Wydziale Centrum Projektowania Uniwersalnego Politechniki Warszawskiej. Też byłam zaangażowana w jego otworzenie i nasz zespół w nim pracuje. Także ta dostępność dla wszystkich też będzie jakby, nie to, że rozwiązana, ale przynajmniej wskazana jako ważny priorytet na przyszłość. Czyli to czego nam w tej chwili potrzeba, to rozpoczęcia takich poważniejszych rozmów z miastem, bo niektóre decyzje są powiązane z tym na co się zgodzi miasto Warszawa, czy też inne instytucje publiczne, na przykład jakaś reorganizacja ruchu na placu Politechniki, być może częściowe zamknięcie ruchu kołowego właśnie w tym rejonie, przejście przez trasę Łazienkowską górą, dołem, w poziomie terenu. Tego bez miasta nie zrobimy.
DA: Szczególnie, że to nie jest nasz teren. Widzę, że państwo tak dużą ilość badań i informacji mają po prostu za tymi propozycjami, że tak to jest evidence-based discussion, a nie takie życzeniowe, że zróbmy, będzie fajnie, tylko widać po co to jest. Trzymamy w takim razie kciuki za realizację dla dobra nas wszystkich w tym otoczeniu.
KS: Myślę, że to co stworzymy, to będzie taki punkt wyjścia dla władz Politechniki, bo żeby naprawdę ruszyła ewentualnie taka całościowa akcja przekształcenie kampusu, to i potrzebne są pieniądze, i potrzebna jest jakaś organizacja, żeby to sprawnie wszystko szło. Czyli to jest przyszłość już. Oczywiście, bardzo się tym interesujemy, będziemy interesować, ale trochę poza nami. Chcemy też podjąć pewne doraźne kroki, na przykład na rzecz zazieleniania Warszawy, zazielenia placu Politechniki, ale chyba o tym nie mogę jeszcze powiedzieć, bo to jest tajemnica. Chodź już wkrótce coś się wydarzy.
DA: To jest najlepszy jaki cliffhanger na zakończenie odcinka. W takim razie zachęcamy, żeby słuchać następnych odcinków, zachęcamy żeby wejść na badawcza.pw.edu.pl i to hasło „kampus PW” wyszukać, więc jak będą następne informacje, żeby się zapoznawać z nimi. Na ten moment pozostaje mi bardzo serdecznie podziękować za super ciekawą rozmowę pani profesor doktor habilitowanej inżynier architekt Krystynie Solarek z Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej.
KS: Dziękuję bardzo.